
Ja czyli kto?
To z czym piję poranną kawę nie jest tym z czym kładę się do łóżka. Wyobrażamy sobie siebie jako dość stały materialny konstrukt, wyposażony w tkankę mięśniową, system analizy danych pochodzących z narządów zmysłów. Jesteśmy święcie przekonani, że ta materia, która nas buduje to w rzeczy samej coś niewiarygodnie jednorodnego. Prawda jest jednak taka, że na poziomie materialnym, umysłowym, emocjonalnym i seksualnym, nie ma w nas w wersji podstawowej, alias nierozwiniętej, nic ale to kompletnie nic stałego. W kwestii materii zjadamy i wydalamy organizmy, które w procesie odżywiania zamieniamy na własne ciało, nasz organizm podlega notorycznej wymianie tkanek z otoczeniem. W każdej sekundzie życia budujemy się na nowo, a jakość naszych wyborów można zaobserwować po witalności naszego ciała. Na poziomie umysłowym zdajemy się być jeszcze bardziej kolektywnym bytem. Nasze idee, fascynacje, estetyka, gust, odkrycia naukowe, są wynik dociekań wielu umysłów, które podjęły się pracy w określonej dziedzinie, stale ją udoskonalając. Nie możemy zatem patrzeć na procesy myślowe zachodzące w nas aktualnie jako na naszą osobistą własność. Te procesy zaczęły się prawdopodobnie wraz z pojawieniem się świadomości i trwają do teraz, dzielą się na dziedziny nauki, kanony sztuki, relacje społeczne, wiedzę o rozwoju duchowym, doznania religijne, seksualność, oraz mniej subtelne, acz być może praktyczne, niuanse bycia człowiekiem. Sprawa dotycząca naszych emocji jest jeszcze bardziej skomplikowana. wyczuwamy nastroje, których często nie obejmujemy myślami, nie poddajemy analizie werbalnej. Bywa, że dźwięk, muzyka, obraz, dotyk, wywołują w nas powstanie fali doznań, która istnieje zupełnie poza sferą myślową, choć myśli, kontakty międzyludzkie, literatura i teatr także mogą wpływać na nasze nastroje. Nastrój jest falą, która opływa nas, przeszywa,, ponosi w nieznane nam rejony, by w chwili kulminacyjnej zostawić nas jako rozbitków na nowo powstałej plaży. A na kolejnym poziomie składamy się także z pragnień. Pragnienia to bardzo tajemnicza kwestia. Kto wie co sprawia, że ludzie dobierają się w określone pary, mają określone predyspozycje zawodowe, ambicje, chęć rozwoju lub pragnienie destrukcji i upadku? To kolejna sfera naszej osobowości żyjąca swoim życiem. Jej kształt i charakter zdaje się być fundamentalną cechą organizmu, i której życie, doświadczenia, emocje i myśli nadają finalny kształt. Pragnienie jest czymś pierwotnym i prostym. Nadaje kierunek, wyznacza cel i silnie pożąda jego realizacji. Może ulec deformacji lub zablokowaniu przez doświadczenia płynące z innych wymiarów osobowości. Jest w nas coś jeszcze. Ze sfery pragnień wyłania się jedno przeogromne, którego próby realizacji pozwalają nam doświadczyć z poziomu naszej egzystencji najgłębszych doznań religijnych i mistycznych. To pragnienie formułuje takie sensy jak: całość, absolut, nieskończoność, bezmiar, bóg i potrzeba łączności i rozpoznania. Doświadczenie czystej jaźni, uniwersalnej jakości i wiedzy, która stoi u podstaw większości systemów religijnych jako elementarny aspekt ścieżki duchowej człowieka, jest podstawą olśnień naukowych, domem intuicji, źródłem natchnienia dla najbardziej wysublimowanych aktów twórczych człowieka.
Wszystkie te pięć sfer mają swój własny system przemian, każdej z nich odpowiada inny żywioł dominujący, wobec którego wewnątrz zachodzą zmiany. Różnice pomiędzy prędkościami zachodzących w nas poszczególnych zjawisk konstytuują relatywne pojęcie czasu, które jest doświadczeniem każdego z nas. Domyślam się, że początek myśli o czasie wynikał z obserwacji dysproporcji pomiędzy zachodzącymi zmianami w nas i świecie obserwowanym.
Ja czyli Kto?
Emocje najbardziej kojarzą mi się z przestrzenią wody, wypełniają cały znany nam świat.
Myśl jest powietrzem, fragmentem wiedzy wypowiedzianym w czasie, efektem mieszania się i segregacji informacji o znanej nam rzeczywistości, która cały czas, analizuje, segreguje, porównuje, sprawdza i wypuszcza treść.
Przemiany zachodzące w naszym ciele to ziemia, twarda, określona, posiadająca niezmienną strukturę, w niej zdarzenia zachodzą wolniej, procesy sprawiają wrażenie trwałych i policzalnych. Daje nam poczucie stałości i bezpieczeństwa, pozwala na zatrzymanie się i pójść jej śladem.
Pragnienia to ogień, ambicje, ekspansja, kierunek, bieg.. czy to w ogóle ma jakiś czas? Błysk wydarza się w ułamku sekund. Pierwiastek boski, zwany Akasha, prawiedza, intuicja, olśnienie, przemiana, łączność, żródło, całość, absolut. Coś co nie ma zupełnie czasu w związku z tym jest zawsze teraz.
Kim zatem jesteśmy my, patrząc z tak szerokiej perspektywy na naszą własną obecność? Jesteśmy surferami na falach żywiołów? Filtrami przez które leją się fale życia? Znajdujemy się jednocześnie w wielu rzeczywistościach, które mają swoje cykle przemian, jesteśmy tym co wybiera, tym co nadaje zwrot, tym co rozumie, tym przez co przepływa wszechświat. Daleko znaleźliśmy się od definicji słowa człowiek, nie sądzicie?